Pod rękę z panem Podbipiętą
- Przyjadę z Grzesiem na zdjęcia- oznajmił przez telefon Norbert.- Ekstra- pomyślałam - dwóch facetów, można już coś fajnego zadziałać. Nie ufajcie rekonstruktorom. Grześ okazał być się armatą. Bo oręże dla żołnierza jest jak rodzina. :)Niedługo potem Norbert pojawił się w drzwiach, a z nim cały samochód :"szpeja"Reszta dnia upłynęła nam na malowniczych zdjęciach jak z "Ogniem i mieczem". Wieczorne zdjęcia miały być na zamku w Tenczynie. Niestety zamek okazał się być zamknięty na 4 spusty. Poszliśmy dzielnie ścieżką wydeptaną przez zwierzęta. Zapadła noc. Zdjęcia zdjęciami ale jakoś trzeba było wrócić. Ciemność, że oko wykol, latarek nie wzięłam i tylko kandelabr użyty do sesji uratował nam życie a już na pewno uratował nasze szlachetne tyłki od nieuchronnego jechania na urwistym leśnym zboczu :) 











Powrót
Napisz pierwszy komentarz
|